Po urlopie:)

Nie napiszę nic nowego ani oryginalnego - taka jest niestety prawda:

" Wszystko co dobre szybko się kończy "

Mój pobyt nad morzem choć trwał 12 dni to i tak szybko się skończył. Następnym razem przeciągnę ;) choć myślę ,że nigdy nie będę miała dosyć.

Jestem zbyt niespokojnym duchem by leżeć bez ustanku na plaży choć to też lubię. Ale jeszcze bardziej lubię poznawać nowe, ciekawe miejsca i tylko czasu nie potrafię naciągać;)))

Jednym z miejsc, które udało mi się zobaczyć i bez końca się zachwycić była Rugia.

 Piękne białe, kredowe skały na tle świeżej mocnej zieleni i turkusowego morza  ( a przecież Bałtyk rzadko przybiera taki kolor) pozostaną na długo w pamięci. Rugia to nnie tylko kredowe krajobrazy ale też maleńkie wiseczki z dachami krytymi trzciną, ogródeczkami pełnymi malw i słoneczników.

Sielsko i anielsko.

 Nic dziwnego, że jeden z półwyspów Rugii - Jasmund jest wpisany na listę UNESCO.

Zdjęcia pochodzą właśnie stamtąd  - z " Królewskiego tronu" - tak nazywa się ta 118 m skała.

A jak będziecie na przylądku Arkona to koniecznie poszukajcie kamyka z dziurką - to podobno jak trafienie w 6 w Totolotka:). Mnie się nie udało;(

Wracając do Świnoujścia udało mi się jeszcze odwiedzić Oceanarium w Stralsundzie ( to już na Uznamie) z pingwinami:) Na całe szczęście nie upychają tam w basenach orek, fok, delfinów. Za to ryb tam pod dostatkiem.

Pozdrawiam bardzo gorąco :)))

Do zobaczenia wkrótce:)